PILECKIEGO: Nadrabiają kilometry przez absurdalne zmiany

Ponad 700 mieszkańców osiedla Olimpia codziennie nadkłada kilometry, by dojechać do domu. Wszystko przez zmianę przepisów i ich interpretację przez miejskiego inżyniera ruchu. Mieszkańcy z pomocą radnego Ryszarda Zięciaka walczą o ułatwienie dojazdu.

Utrudniony wjazd na teren Osiedla Olimpia to efekt uboczny ubiegłorocznej przebudowy ul. Pileckiego. Po likwidacji możliwości zjazdu z ul. Pileckiego od strony ul. Roentgena, problem z wjazdem na osiedle został czasowo rozwiązany dzięki sygnalizacji świetlnej. Na skrzyżowaniu Pileckiego i Gandhi umieszczono znak, który pozwalał na zawracanie i łatwy dojazd do osiedla. We wrześniu zmieniły się jednak przepisy i zawracać już nie można.

- Znów nie można się normalnie dostać do własnego domu! Zawrócić można dopiero na rondzie. Oczywiście można kombinować wjeżdżając na stację czy na parking Lidla, albo łamać przepisy, jak robi spora część moich sąsiadów i zawracać tam, gdzie nie wolno – mówi Jolanta, mieszkanka osiedla. Część mieszkańców wybiera najbliższą legalną zawrotkę przy Arenie Ursynów albo zawraca przy kościele na Dereniowej. 

W lipcu ubiegłego roku, gdy rozpoczęto prace nad przebudową Pileckiego, dzielnica odmówiła mieszkańcom zmian w projekcie, które pozwalały na łatwy wjazd i wyjazd z osiedla. 

- Burmistrz tłumaczył wtedy, że wprowadzenie zmian w projekcie opóźniłoby inwestycję i zwiększyło jej koszty - mówi Ryszard Zięciak, ursynowski radny PO. - Dzielnica nie widziała zresztą podstaw do poprawek zapewniając, że będzie można zawracać na skrzyżowaniu z Gandhi - dodaje radny.

Już w trakcie robót na Pileckiego weszła jednak w życie nowelizacja rozporządzenia Ministra Infrastruktury i Rozwoju a miejski inżynier ruchu zalecił zlikwidowanie możliwości zawracania na tym skrzyżowaniu. Mieszkańcy zostali więc z niczym. Dodatkowym utrudnieniem jest też likwidacja zielonej strzałki na prawoskręcie z Pileckiego w Ciszewskiego, co jest dodatkowym.

Mieszkańcy i radny Zięciak walczą o to, aby urzędnicy przywrócili możliwość zawracania przy Gandhi. Burmistrz nie pozostawia jednak złudzeń.

- Przy obecnej geometrii skrzyżowania pozostawienie możliwości zawracania wiązałoby się z likwidacją tzw. „zielonej strzałki” na wlocie ul. Gandhi od ul. Dereniowej oraz pogorszyłoby warunki ruchu na skręcie w lewo z ul. Pileckiego w ul. Gandhi. Obecne rozwiązanie skrzyżowania jest optymalizacją wynikającą z nowych przepisów – mówi burmistrz Robert Kempa.

- Będziemy wciąż się starać o zmianę ułatwiającą życie mieszkańcom, bo te przepisy generują niepotrzebny ruch na Pileckiego a mieszkańcy codziennie dwa razy nadrabiają po kilkaset metrów, zupełnie niepotrzebnie - mówi Ryszard Zięciak. 

Radny przytacza też przykład niedalekiego skrzyżowania alei Komisji Edukacji Narodowej z ul. Gandhi, które jest o wiele bardziej niebezpieczne niż to z Pileckiego. - Jest tam ścieżka rowerowa, ograniczenie widoczności przez stacje metra a wolno tam zawracać - tłumaczy Zięciak. Dlaczego przepisy dotyczą jednego skrzyżowania a innego już nie?