Kierowca, który w grudniu wjechał na stację metra Stokłosy pozostaje bezkarny. Policja już od ponad siedmiu miesięcy szuka sprawcy. Bezskutecznie. Za to blokujące wjazd bariery dalej straszą pasażerów. Czy i kiedy znikną?
O tym incydencie było w Warszawie bardzo głośno. W grudniu ubiegłego roku samochód osobowy wjechał na antresolę stacji metra Stokłosy od strony ulicy Dembowskiego, tam gdzie auta nie mają wstępu. Zdezorientowany kierowca zaczął się wycofywać dopiero, gdy zobaczył schody od strony Bacewiczówny.
- Może to był zakład, może żart, a może komuś się bardzo spieszyło? - zastanawiali się wówczas zszokowani przechodnie.
Metro Warszawskie potraktowało incydent ze śmiertelną powagą. Możliwość wjazdu auta na stację metra była w luką w systemie bezpieczeństwa podziemnej kolejki, którą mogliby wykorzystać terroryści. Do incydentu doszło pod koniec roku, w którym na świecie doszło do kilku przypadków wjechania w tłum przez samochód m.in. w niemieckim Bottrop oraz chińskim Zaoyang. W pamięci wszyscy jeszcze mieli też podobne zdarzenia z 2016 roku w Nicei czy na targu świątecznym w Berlinie.
Metro przekazało policji nagrania z kamer monitoringu na stacji Stokłosy. Miały one pomóc w ustaleniu, kto urządził sobie rajd przejściem dla pieszych. Do dziś nie wiadomo jaki był powód tej "przejażdżki". Choć upłynęło już siedem miesięcy, policja cały czas bada sprawę.
- Nadal prowadzone są czynności wyjaśniające. Sprawa nie została zakończona – powiedziała portalowi TVN Warszawa Natalia de Laurans z komisariatu policji Metra Warszawskiego. - Trwają czynności zmierzające do ustalenia sprawcy – dodała.
Tuż po incydencie Metro Warszawskie zainstalowało przy stacjach Stokłosy i Ursynów żółte betonowe bariery. Ich ustawienie miało zapobiegać kolejnym tego typu incydentom. Z analiz bezpieczeństwa wynikało, że wjazd autem możliwy jest tylko na tych dwóch ursynowskich przystankach kolejki podziemnej.
Wielkie, żółte bariery nie wpisują się jednak dobrze w okoliczny krajobraz. Mogą stanowić też zagrożenie, gdyby w metrze wybuchła panika. Ewakuujący się mieliby w takiej sytuacji ograniczoną drogę ucieczki.
Metro zapewniało nas w grudniu, że wszystkie zmiany związane z bezpieczeństwem podróżnych są konsultowane ze służbami - policją i strażą pożarną, a bariery w przyszłości zastąpi inna, bardziej subtelna konstrukcja, np. słupki. Dziś okazuje się, że wciąż nie ma na to pomysłu.
- Metro nie zarządza tym terenem bezpośrednio. Jednak w porozumieniu z Biurem Mobilności będziemy pracowali nad stałym rozwiązaniem kwestii barier – mówi Anna Bartoń, rzecznik Metra Warszawskiego. - Na razie jest za wcześnie, by mówić o konkretach. Nie wiemy jeszcze kiedy i czym zostaną zastąpione bariery - dodaje.
kurkawodna08:28, 22.07.2020
Wzruszająca bezilność milicji.. 08:28, 22.07.2020
bobek09:54, 22.07.2020
Ach, jakby miał napis konstytucja to by go od razu znaleźli. Tak biedaczki nic nie mogą. 09:54, 22.07.2020
MKWD18:40, 22.07.2020
Przypominam tylko, reakcji brak. AUTA JUŻ NIE WJADĄ DO METRA
Druk: tygodnik Passa, nr 48 (989), 12 grudnia 2019
Przy wejściach do metra na stacjach Stokłosy i Ursynów pojawiły się gustowne blokady. To reakcja dyrekcji Metra na incydent z samochodem, który wjechał w korytarz przy samym wejściu na perony metra Stokłosy i tam je zaparkował. Dobrze wiedzieć, że dyrekcja dba o nasze bezpieczeństwo, ale czy musi u siebie zatrudniać … (słowo niecenzuralne)? Czy naprawdę najlepszym sposobem jest ustawianie barier urągających elementarnym zasadom poczucia estetyki? Może lepiej od razu wszędzie postawić drewniane płoty i zbudować szpecące przestrzeń publiczną barykady. Autorowi tego wybitnego artystycznego dzieła o tak niezwykłej formie plastycznej gratulujemy pomysłu. Prosimy dyrekcję metra o umieszczenie tabliczek z imieniem i nazwiskiem tego utalentowanego twórcy. (Wojciech Dąbrowski) 18:40, 22.07.2020
pol19:14, 22.07.2020
Niestety w tym narodzie jest tyle buractwa ,że trzeba tak robić.
Pewnie jesteś takim samym MISZCZEM kierownicy 19:14, 22.07.2020
pol19:13, 22.07.2020
Pewnie jeden z tych buraczanych zapijaczonych śmieci zagrażający życiu naszych rodzin.
Hołowczyc od siedmiu boleści 19:13, 22.07.2020
Konfetti23:00, 24.07.2020
"Trwają czynności" i ciekawe na którą rocznicę tego skandalicznego wybryku się zakończą ustaleniem sprawcy. 23:00, 24.07.2020
zwykły obserwator21:20, 25.07.2020
Cóż, sprawca nieznany, zatem prowokator-sabotażyska. Gdy zobaczymy co Dzielnica wypichci to wyjaśni się operacja Problem-Reaction-Solution. Dwa pierwsze znamy a Solution(czyli cel) tejewnica, hi, hi. 21:20, 25.07.2020
potefl0n09:40, 22.07.2020
15 3
Kurcze dziwna sprawa. Bo fotka z fotoradaru dociera do właściciela pojazdu w2 tygodnie. 09:40, 22.07.2020
Boom09:40, 22.07.2020
14 3
A co biedni mają zrobić? Przecież sprawca sam się nie zgłosił do nich, więc muszą być bezradni, banda pajaców. 09:40, 22.07.2020
kurkawodna10:00, 22.07.2020
13 3
no, chyba że był to sam komendant po pijaku, to wtedy sprawa jasna dlaczego tyle się ciągnie 10:00, 22.07.2020
jot10:42, 22.07.2020
12 3
~Boom
Myślisz, że gdyby sprawca sam się zgłosił, w czymś by to pomogło? Nawet jak przyprowadzisz sprawcę za fraki albo podasz namiary, to i tak niczego nie gwarantuje. 10:42, 22.07.2020